
ZOBACZ
KONTAKT
tel. 501 023 195
Staffa 8 m 81, Warszawa 01-891
Choć brzmi jak określenie kolejnego internetowego trendu, to „Snapchatowa dysmorfia” jest już terminem używanym przez lekarzy! Określa się w ten sposób chęć zmiany własnego ciała tak, żeby wyglądało bardziej jak na zdjęciach z filtrami. To niebezpieczna odmiana zaburzenia nazywanego dysmorfofobią (body dysmorphia), czyli ciągłego przekonania, że wygląda się nieestetycznie. Sprawdź, jak rozpoznać niepokojące sygnały w zachowaniu Twojego dziecka i w jaki sposób reagować.
Po raz pierwszy o „snapchatowej dysmorfii” zaczęto mówić po tym, jak amerykańskie media obiegła historia Natalie, pacjentki kliniki medycyny estetycznej prowadzonej przez dr. Esho. Zaskoczyła chirurga swoją niecodzienną prośbą. Zwykle pacjentki przychodzą do gabinetu ze zdjęciem gwiazdy, której twarz stanowi dla nich niedościgły wzór i proszą o taki nos, takie usta czy linię żuchwy. Natalie przyniosła doktorowi swoje zdjęcie, które zrobiła, używając upiększających filtrów i powiedziała: „Kiedy wyglądam tak, czuję się ze sobą dobrze. Proszę mi zrobić taką twarz”.
Dr Esho odmówił wykonania zabiegu, a zamiast pod skalpel, skierował dziewczynę do specjalisty, który rozpoczął z nią pracę nad tym, w jaki sposób postrzega swoje ciała i skąd pojawiła się u niej chęć zmiany wyglądu. Niestety jednak, Natalie nie była jedyną osobą odczuwającą, że jej prawdziwa twarz jest niewystarczająca i dopiero użycie filtrów sprawia, że może się zaakceptować. Zjawisko nasilało się w kolejnych latach, a dziś lekarze nazywają je już „snapchatową dysmorfią”.
Jak to możliwe, że niewinna zabawa przerodziła się w przyczynę zaburzeń klasyfikowanych jako obsesyjno-kompulsywne? Początkowo filtry dostępne na Snapchacie czy Instagramie były bardzo nierealistyczne. Użytkownicy, zwłaszcza dzieci i młodzież, nakładali je na zdjęcia, tworząc fantazje tak odległe od rzeczywistości, że nie było wątpliwości: to jest zabawa. Sytuacja stała się poważna, kiedy filtry „udoskonalono” tak, żeby „poprawiały” wygląd twarzy w tak perfekcyjny sposób. Dziś niemal nie da się odróżnić, czy to efekt filtra, czy prawdziwa twarz. Wąskie nosy, bardzo duże oczy, gęste rzęsy, wydatne usta, widoczne kości policzkowe, zaznaczona linia żuchwy, gładka skóra – tak wygląda twarz po włączeniu nakładki.
Nic więc dziwnego, że na dłuższą metę, niewinne robienie selfie przeistoczyło się w trigger. Impuls, który wywołuje myślenie: „Jestem niewystarczająca”, „Bez filtra nie mogę się pokazać innym”, „Moja twarz jest brzydka”. A takie myśli z kolei są objawem dysmorfofobii.
Cielesne zaburzenia dysmorficzne albo inaczej dysmorfofobia (BDD) jest zaburzeniem psychicznym, które charakteryzuje się nieustanną obawą, że wygląd ciała, a szczególnie twarzy, jest nieestetyczny. Osoby dotknięte dysmorfofobią mają wrażenie, jakby wszyscy inni zwracali uwagę wyłącznie na „defekt” w twarzy czy na ciele. Taka osoba czuje jakby wszyscy o nim rozmawiali, wyśmiewali. Do poprawy nieestetycznego wyglądu przestają wystarczać makijaż czy zmiana fryzury. Dysmorfofobia objawia się częstymi (zbyt częstymi) wizytami u dermatologów czy chirurgów plastycznych w nadziei na zmianę wyglądu, a także samodzielne ingerencje w ten wygląd. Szacuje się, że przed erą mediów społecznościowych zaburzenie dotykało około 2% populacji, ale obecnie wiemy już, że problem jest zdecydowanie poważniejszy, a dysmorfofobia zyskała nową odmianę: „snapchatową dysmorfię”.
Dysmorfofobia jest tym trudniejsza do rozpoznania i leczenia, że początkowo trudno ją odróżnić od kompleksu. Każdy rodzic dorastającej nastolatki czy nastolatka na pewno nieraz słyszał od swojego dziecka: „Mam za duży nos”, „Nie podobają mi się moje kolana”, „Dlaczego te włosy są takie cienkie?”. Czy każda z takich uwag jest impulsem do skonsultowania się z psychologiem? Nie, ale jest oznaką, że potrzeby dziecka są niezaspokojone. Nie można oczekiwać, że dorastający młody człowiek będzie traktował siebie i swoje ciało z należytym szacunkiem i akceptacją, jeśli w domu, wśród najbliższych, nie czuje się w pełni akceptowany. Rodzicielską misją jest zadbać o to, żeby dziecko zawsze, niezależnie od wszystkiego, czuło się kochane, ważne, bezpieczne i doceniane. Dlatego nadmierna krytyka swojego wyglądu powinna być lampką alarmową do szczerej rozmowy o akceptacji.
Ale co zrobić, żeby dziecko przestało odczuwać presję wyglądu spowodowaną mediami społecznościowymi? Zabronić używania internetu? Kontrolować, z jakich funkcji na telefonie korzysta? To przecież niemożliwe! Kary, ograniczenia, zakazy bardzo często, a zwłaszcza w przypadku nastolatków, przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. Jeśli zabronisz dziecku korzystania z mediów społecznościowych, będzie ich używało, kiedy nie widzisz i unikało kontaktu z Tobą.
Rozwiązaniem jest edukacja i uświadamianie. Dorastająca kobieta (a dysmorfofobia dotyka najczęściej kobiety) powinna od Ciebie – rodzica nauczyć się, czym jest prawdziwe piękno i atrakcyjność. Staraj się tłumaczyć, że nie ma czegoś takiego jak „kanon piękna”, że to marketingowe i medialne bzdury. Otwieraj się również na rozmowę o kobiecości, o tym, na czym polega seksapil i co jest atrakcyjne.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że my rodzice, sami nie jesteśmy wyposażeni w taką wiedzę i że nam również przydałoby się wsparcie. Dlatego przygotowałam specjalny cykl szkoleń: „Akademia Body Image”, w ramach którego pomagam rodzicom i ich dzieciom w akceptacji swojego wyglądu, w pozbyciu się kompleksów, w zdobywaniu zdrowej pewności siebie. Akceptacja i nauczenie się właściwej oceny ciała to klucz do poczucia własnej wartości. Służy nam jak ochronna tarcza przed negatywnym wpływem mediów społecznościowych.
Jeśli jednak zauważysz, że kompleksy Twojego dziecka urosły do rozmiarów monstrualnych, a problem się nasila, pamiętaj, że operacja plastyczna nie zawsze jest rozwiązaniem. Owszem, istnieją przypadki, w których ingerencja w wygląd rozwiąże problem. Sprawi, że pacjent odzyska pewność siebie, ale najczęściej jest jednak odwrotnie. Jeden zabieg prowadzi do kolejnego i następnych, a każda kolejna ingerencja w wygląd zamiast dawać upragnione szczęście, prowadzi do pogłębiającego się poczucia: nadal jestem niewystarczająca. Zamiast więc do chirurga, najpierw warto się udać do specjalisty.
Podobnie jak w przypadku zaburzeń odżywiania (których źródłem nie jest zła dieta), dysmorfofobia również nie wynika z nieestetycznego wyglądu, a jedynie poczucia, że tak jest. Problem leży w psychice i wypaczonym postrzeganiu siebie samego, dlatego rozwiązaniem nie jest zmiana ciała, a zmiana myślenia.
Źródła:
„The Independent”, More people want surgery to look like a filtered version of themselves rather than a celebrity, cosmetic doctor says, [dostępne online]
„Social Media’s Impact on Body Dysmorphia”, [film dostępny online]