
ZOBACZ
KONTAKT
tel. 501 023 195
Staffa 8 m 81, Warszawa 01-891
Wychowywanie dziecka, mieszkając w bloku czy segmencie bywa nie lada wyzwaniem. Ściany są cienkie jak z papieru, przez co każdy hałas słyszą sąsiedzi. Pewnie zdarzyło Ci się nieraz przymknąć oko na przedłużającą się imprezę w mieszkaniu obok, ale co jeśli problem dotyczy Ciebie? Twoje dziecko przechodzi trudny okres: płacze, krzyczy, tupie nogami, a sąsiedzi zaczynają się skarżyć? Co zrobić, kiedy dziecko przeszkadza sąsiadom? Przeczytaj moje porady o tym, jak rozwiązać tę niekomfortową sytuację.
Spędzacie z dzieckiem czas na zabawie w salonie. Biegacie z kąta w kąt, śmiejąc się przy tym i ciesząc swoim towarzystwem. I nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Otwierasz, a tam sąsiad z dołu skarży się na „stado koni”, które biega w Twoim mieszkaniu. Co zrobić w takiej sytuacji? Jak wytłumaczyć rozdrażnionemu (najpewniej bezdzietnemu) człowiekowi, że dziecko nie jest urządzeniem, któremu można wydać polecenie: „Siedź spokojnie, bo sąsiada boli głowa”.
Zacznijmy od tego, żeby upewnić się, czy problem rzeczywiście istnieje. Zdarza się bowiem tak, i to wcale nierzadko, że poziom hałasu w Twoim mieszkaniu jest jak najbardziej mieszczący się w normie, a sytuację wykreował nadwrażliwy i niecierpliwy mieszkaniec. W takiej sytuacji najlepiej grzecznie wytłumaczyć, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego. Możesz zaproponować rozwiązanie kompromisowe w postaci bucików z miękką podeszwą do zabawy w domu albo kupno dodatkowego dywanu. Nie masz jednak obowiązku nakłaniać dziecko do spędzania czasu na zewnątrz albo rezygnacji z ulubionej zabawy z powodu nadwrażliwych bębenków w uszach.
Co jeśli to nie pomoże, a skargi sąsiada nie ustaną? Czy masz powody do martwienia się, że sprawa nabierze formalnego charakteru? Raczej nie. Na szczęście na sądową wokandę rzadko trafiają spory o to, że dziecko przeszkadza sąsiadom. Istnieje co prawda w polskim prawie pojęcie „miru domowego”, którego zakłócanie podlega karze, ale w takiej sytuacji raczej nie ma się czego obawiać. Trudno byłoby udowodnić, że jest to zachowanie celowe i powodowane złośliwością. Możliwe jednak, że sąsiad zdecyduje się zawiadomić policję, a ci podejmą interwencję.
A co zrobić, jeśli rzeczywiście dziecko przeszkadza sąsiadom, przechodzi trudny okres i nie jesteś w stanie nad nim zapanować? Cierpliwość Ci się kończy, czujesz narastające zmęczenie i frustrację, a do tego jeszcze mieszkańcy budynku przychodzą się skarżyć. Rozumiem, że to może być dla Ciebie przytłaczające. Postaraj się spojrzeć na zachowanie Twojego dziecka przez pryzmat emocji, które narastają w nim. Spróbuj pomyśleć, że o ile Ty potrafisz nazwać, co jest wynikiem zmęczenia a co złości, o tyle dla Twojego dziecka to często jest miks. Miks, który błyskawicznie się nasila i którego zupełnie nie rozumie. Dlatego reaguje na różne sposoby: płacząc, tupiąc nogami, uderzając dłońmi w ścianę, krzycząc, czy chowając się. To wszystko jest jak para, która bucha z uszu, gdy temperatura emocji przekroczyła poziom wrzenia.
Pomocne może być dla Ciebie to, czego uczy rodzicielstwo bliskości, a więc przede wszystkim, że Twoje dziecko zasługuje na zrozumienie i szacunek. Dlatego spróbuj porozmawiać z nim, zamiast karać je albo krzyczeć. Pomocą będzie dla Ciebie Akademia Świadomego Rodzica, w ramach której pomagam w wypracowaniu właściwej komunikacji z dzieckiem i poprawić rodzinne relacje.
Zupełnie odrębną sprawą jest zachowanie nastolatka, które zakłóca spokój sąsiadów. O ile bowiem dla dziecka, które jest ciągle w ruchu, bawi się, rośnie – mieszkańcy mogą mieć więcej cierpliwości, o tyle dla dorastającego młodego człowieka już niekoniecznie. Jak porozmawiać na ten temat z pociechą w okresie dojrzewania? Na pewno ze spokojem. Dobrym pomysłem jest zastosowanie tak zwanej empatycznej konfrontacji. Nazywamy w ten sposób takie zachowanie w trakcie komunikacji, które z jednej strony wyraża zrozumienie dla emocji rozmówcy, ale z drugiej strony rzuca światło na konsekwencje, jakie wywołały. Na przykład: „Rozumiem, że jest dla Ciebie ważne, żeby oddawać się swojej pasji. Wiem, że muzyka odgrywa znaczącą rolę w Twoim życiu i dlatego chcesz jej głośno słuchać. To jest dla Ciebie przyjemne i pomaga Ci się zrelaksować. Chciałabym jednak, żebyś rozumiał, że to powoduje dyskomfort u innych. Proszę Cię więc, żebyś zakładał słuchawki albo zmniejszył głośność”.
Zwróć przy tym uwagę, żeby jak najrzadziej używać słowa „ale”. „Ale” jest jak wielka czerwona kreska, która unieważnia wszystko, co zostało powiedziane wcześniej. Staraj się uszanować poczucie odrębności swojego nastoletniego dziecka i potrzebę wyrażenia się jako oryginalna, indywidualna osoba. To okres, w którym kształtuje się jego tożsamość, nic więc dziwnego, że bywa burzliwy i pełen napięć. Z pewnością jednak traktowanie pragnień nastolatka poważnie i z szacunkiem pomoże wypracować zdrową i skuteczną komunikację między Wami. Poza tym, takie rozmowy są wstępem do oswajania się z regułami rządzącymi współżyciem społecznym, a przecież jednym z zadań rodzicielskich jest przygotowanie do samodzielnego, dorosłego życia.